Zimowa wiosna... Tak można to nazwać. Pierwsza taka wiosna od naprawdę długiego czasu... Zamiast ciągle na nią narzekać wyszłam z kolegą na dwór. Włożyłam gruby szalik, czapeczkę (tą "Od czapy"), nieprzemakalne rękawiczki (które i tak przemokły) i znalazłam się na placu (nie mylić z placem zabaw!).
W planach mieliśmy lepienie bałwana. Oto i on :-D
Kolega robił mu dziwne dziury w głowie... |
Potem zaczął w Gienka rzucać i... |
I nie zostało z niego za wiele... :-( |
suuuuper!!!!!!! :-] Biedny bałwanek...
OdpowiedzUsuń