.navbar { display:none; }

środa, 19 lutego 2014

Truposzka i takie tam

Witam, cześć i czołem!
Mój flet poprzeczny (Krzysztof) doznał ostatnio odmrożenia trzeciego stopnia. Grałam na nim w kościele, wieczorem... Wyleżał się na ławce godzinę. Słabe ogrzewanie i... no. Po prostu zamarzł. To było straszne! Na takim sopelku trudno się gra. Zwłaszcza jak ma się sztywne z zimna paluszki i fioletowe usta. Ale co ja narzekam! Gitarka miała gorzej... A raczej place uderzające o struny. Musiało to być bolesne przeżycie.

W czwartek miałam popis... Nie było tak źle. Na serio. Nikt nie zemdlał, nie było żadnych zawałów po moim występie, czyli, że OK ^^ Nawet miałam przyzwoity dźwięk. Nie patrzyłam się na nikogo martwym wzrokiem jak to czynią fleciści w skupieniu (Taki wzrok jest lekko upiorny, jak by patrzał na ciebie ktoś nieżywy). Jestem całkiem zadowolona. No, ale musiałam słuchać początkujących skrzypków. Nie no, eee... to było, ten tego... Ciekawe przeżycie. tak, właśnie. Ciekawe. Początkujący skrzypkowie to coś czego się nie zapomina, naprawdę... Dowiedziałam się również od kolegi, że wiele trębaczy wyznaje taką zasadę jeśli chodzi o popisy "lepiej zaznać 5 minut upokorzenia, niż ćwiczyć bez przerwy dwa tygodnie". Oni mają coś takiego jak kondycję. Jak zaczynają swoją przygodę z trąbką potrafią grać bez przerwy naprawdę krótko, bo to najzwyczajniej w świecie boli. Dlatego nie dziwię się, że nie chce im się ćwiczyć ^^ A mnie nic nie boli, ale i tak nie chce mi się ćwiczyć. Oni chociaż mają wymówkę :)

Ostatnio umieściłam kawałek opowiadania i strasznie się cieszę, że się przyjęło ^^ Nawet nie wiecie jak to podnosi człowieka na duchu. Oto kolejny kawałek opowiadanie, tym razem ociupinkę dłuższy... I nie wiecie o czym mógłby być kolejny post? Nie mam ani grama weny. Po prostu zielonego pojęcia nie mam o czym by tu napisać? Więc jak macie jakiś pomysł... to pomóżcie!

2.
Bułki z „Maciusia” są dobre, ale tymi z „Króla” Szczurek w żadnym wypadku nie pogardzi. Chłopiec siada na murku i wyjmuje z papierowej torby swoje drugie śniadanie. Jeśli dobrze pójdzie zdąży oskubać pieczywo do połowy zanim przyjdzie Truposzka. Potem na pewno pożre mu połowę tego co zostało, czyli jedną czwartą bułki. Szczurek zatem zje trzy czwarte – nie jest źle. Wkłada jeszcze cieplutki kawałek do buzi i rozkoszuje się jego smakiem. „Jeśli ktoś nie lubi skubać świeżych bułeczek, musi mieć nie po kolei w głowie” myśli. Dostrzega na schodach Bertrama. Kot patrzy na niego swoimi zielonymi, przebiegłymi oczami po czym podchodzi do chłopca. Ociera się o jego nogi, co chwilę spoglądając na suchą bułkę.
- Nie lubisz bułek – mówi Szczurek, mrużąc swoje oliwkowe, przebiegłe oczka – kiedyś ci dałem to wyplułeś, ty pasożycie jeden! A wiesz, że byłem wtedy głodny. Nie, nie przyjacielu, nic nie dostaniesz.
Bertram jednak zna Szczurka jak mało kto, więc nie przejmując się ani jednym jego słowem siada na zamarzniętym chodniku…
- Nie stary, zmarznie ci za przeproszeniem tyłek i co wtedy będzie? No już wstawaj sierściuchu, bo się przylepisz do tego betonu i do końca życia będziesz łazić z szarym klocem pod ogonem.
Kocur jednak nie ma zamiaru wstać. Jedzenie jest warte wielu wyrzeczeń, a  Szczurek to porządny gość, więc by mu nie pozwolił przymarznąć do chodnika.
- Tym razem się na to nie nabiorę – chłopak wkłada kolejny kawałek bułki do buzi. – Jak chcesz to marznij. Jesteś dorosły, sam możesz po weterynarzach łazić. Utrzymywać się też powinieneś sam. No co się tak gapisz? Myślisz, że masz oczka, którym nikt się nie oprze? Oj nie, mylisz się. Wyglądasz jakby cię z gardła wyciągnęli. A na litość mnie nie weźmiesz.
Kot nadal nie rusza się z miejsca.
- Acha, rozumiem. Chcesz wzbudzić we mnie wyrzuty sumienia, co? To ja jestem ten zły, tak? Oczywiiiście. No nie patrz tak jakbym cię ze skóry obdzierał. Ja muszę od ciebie więcej jeść, a ty szczury z piwnicy wybieraj, chociaż za free.
Bertram patrzy uparcie na bułeczkę.
- To MOJE, rozumiesz? MO-JE!
- Mówisz do kota?
Chłopak się wzdryga. Znów jej nie zauważył! Może szła inną drogą? Albo zwinęła Harremu Portkowi pelerynkę niewitkę? Wszystko jest możliwe. Pewnie Portek wziął ją za dementora wysysającego radość z każdego człowieka i się tak przeraził, że oddał tą pelerynkę. Nie zaraz… na dementorów są jakieś zaklęcia, ale ona to przecież coś bardziej przerażającego. Córka Lorda Voldemorta.
- Witaj Małgorzato. Mogłabyś się tak nie skradać?
- W tej sytuacji to nie jest problemem. Właśnie rozmawiałeś z kotem. Czy twój psycholog już o tym wie?
- Ja? Ja gadam z kotem? Co za niedorzeczność. – Szczurek uśmiecha się chytrze – Za Twoje bluźnierstwa nie dam ci bułki. Widzisz Bertramie? Nie tylko ty dzisiaj nie dostaniesz jedzonka – drapie przyjaciela za uchem.
- Właśnie widzę, jak z nim nie rozmawiasz.  – Gosia siada na murku i wyjmuje z plecaka dwie mandarynki.
Pryszczata twarz kolegi momentalnie zmienia wyraz.
- Wiesz… Rozmyśliłem się. Możesz jednak się poczęstować.
- Wiedziałam -Między przyjaciółmi następuje szybka wymiana. Razem wyglądają jak szajka złoczyńców. Ona – chodząca śmierć - i on, jaszczurko podobny, pryszczaty kościotrup.
Szczurek z zadowoleniem obiera owoc.
- Przyjeżdżają – mówi po chwili namysłu.
- Dzisiaj?
- No… Błagam, pomóż mi! Ja z nimi nie wytrzymam! To pudle w rajstopkach. Potwory! Znów będą liczyć pryszcze na mojej twarzy i polecać mi kosmetyki maskujące. Czy jest coś złego w moich pryszczuniach? Są piękne.
Truposzka teatralnie odwraca głowę i przygląda się dorodnej chroście na nosie kolegi. Szczurek bez tych swoich wulkanów na twarzy? To już nie ten sam człowiek.
- Masz racje, potwory. – uśmiecha się złośliwie.
- Co się szczerzysz?
- O której przyjeżdżają twoje kuzyneczki i wujostwo?
- O piętnastej trzydzieści, bo co? – promyk nadziei przemyka po szczurzej twarzyczce.
- No to jesteśmy umówieni.
- Serio? Wiedziałem, że mnie z tym nie zostawisz!  Przynieś golarkę to im te blond grzywy obetniemy!– chłopak w euforii na przemian wstaje i siada.
Gosia za to uśmiecha się po swojemu – się zobaczy – mówi i wkłada słuchawki do uszu. Po jej upiornej minie można odgadnąć, że słucha czegoś w stylu „Kanapki z człowiekiem”, albo pieśni pogrzebowej. Przechodzi przez pasy i biegnie w stronę dwudziestki ósemki. Jak zwykle bez pożegnania. Taki jej styl.
Szczurek patrzy na Bertrama.
- No dobra, masz – rzuca kawałek bułki na chodnik – Nie ciesz się. Ostatni raz cię wyżywiam.
Kot liże swoją zdobycz po czym odsuwa się od niej z obrzydzeniem.
- Wiesz co, brak mi słów – Szczurek patrzy z rezygnacją na kota.
. . .
Szczurek siedzi sztywno przy stole, a dziadek niespokojnie obraca szklanką . Najgorszy jest ten czas oczekiwania, kiedy nie możesz nic zrobić, bo zaraz przyjdą goście, lub gdy ktoś (np. dziadek) nie pozwala ci nic zrobić,  bo zaraz przyjdą goście. Chłopak czuje, że krawat wysysa resztki jego osobowości, których nie zabrała ze sobą koszula i porządnie wyprasowane dżinsy. Ciągle dotyka kołyszącej się ozdoby i zerka na dziadka.  Ten jednak jest zbyt zdenerwowany by cokolwiek zauważyć… Szczurek wymyka się do łazienki, ściąga  źródło swych nieszczęść i siada przy stole. Chwilę później rozlega się dzwonek do drzwi. Dziadek idzie odtworzyć.
- Cześć tato! – do mieszkania wchodzi dwumetrowa ciocia. Zza jej pleców wyłania się niski mąż i dwójka wyperfumowanych dzieciuchów.
- Dzień dobry!
- Jak zdrowie?
- Jak minęła podróż?
- Co tam u was słychać?
Szczurek stoi oparty o framugę i patrzy jak dziadek uśmiechnięty wiesza płaszcze, odkłada czapeczki, równocześnie próbując nawiązać rodzinną pogawędkę. Jeśli mu się to uda, niedługo starsi przestaną przejmować się młodszymi, co oznacza pozostanie z kuzynkami… „Błagam! Pośpiesz się!” ponagla w myślach Truposzkę. On tu dłużej nie wytrzyma! Wszyscy siadają do stołu. Oczywiście kuzynostwu dostaje się miejsca naprzeciwko siebie, jakżeby inaczej? Szczurek patrzy zachwycony na kawałek ciasta. Nie często zdarza mu się jeść takie rarytasy, kuzynka nr. 1 jest na diecie, ale ślinka jej cieknie na widok truskawkowej galaretki. Kuzynka nr. 2 - ta w miarę znośna – nakłada sobie kawałek rolady. Tutaj należy umieścić krótki opis kuzynek, abyście mogli dokładnie zrozumieć co w nich jest nie tak. Są to dwie siostry (dwie!!!), które dzieli tylko rok różnicy. Rok to zbyt mało by wynikały z tego jakieś konflikty. Brak konfliktów – zgrany zespół na pojedynczą szczurzą jednostkę, niedobrze. Dziewczyny są blondynkami o puszystych włosach, wybłyszczykowanych ustach i wielkich błękitnych oczętach. Starsza siostra ma niewyparzoną… gębkę, druga nie próbuje nic z tym zrobić, ani upomnieć, co pozwala Szczurkowi nie lubić ich obydwu.  Jakby nie chciały z nim przebywać, byłoby Ok, ale one coś do niego mają i mu się naprzykrzają. Albo mu się tylko tak wydaje…
- Idź otwórz – dziadek patrzy na Szczurka. Dopiero teraz do uszy chłopca dolatuje donośne pukanie. „puk, puk, puk….puk,puk,puk”. Tak stuka tylko jedna osoba.
Chłopiec w zawrotnym tempie otwiera drzwi do mieszkania.
- Jakby co domyślaj się o co mi chodzi – szepcze Truposzka.
- Gosia? A co ty tutaj robisz? – Szczurek mówi na tyle głośno by wszyscy mogli go usłyszeć.
- Jak to co? Nie mieliśmy dzisiaj robić tego projektu z historii? – dziewczyna uśmiecha się przelotnie.
- Dzisiaj? A nie jutro?
- Nie nie… powiedziałeś wyraźnie, że w czwartek.
- Naprawdę? Nie przypominam sobie… Możesz jutro przyjść, bo  dzisiaj mam gości…
- Aaa… No nie, ok. Zatrzymam się może u sąsiadki na dwie godziny, albo trzy… nie ma sprawy. - Truposzka przybiera minę która mówi „ Nie chcę sprawiać kłopotów, więc udaję, że nic się nie stało”.
-Jak to?
- Nie wzięłam kluczy, a rodzice pojechali. Ale nic. Trudno – kładzie rękę na klamce.
Za Szczurkiem już stoi dziadek,
- O nie, Gosiu. Zostajesz. Mój wnuczek to taka mała ciamajda, a nie zostawimy cię przecież. Chodź, chodź. Poczekasz u nas aż przyjdą rodzice.
- Nie chciałabym sprawiać kłopotu…
- Nie krępuj się, wchodź.
- Dziękuję – właśnie na to czekała Truposzka.
Siada przy Szczurku i dokonuje szczegółowej analizy dwóch blond obiektów. Obiekt po lewej chichocze i mówi coś na ucho drugiemu obiektowi, ten zaś tylko lekko się uśmiecha. Na lekko uśmiechającym się obiekcie, nie ma potrzeby zbytnio się znęcać. Znęcać, znęcać… To za mocne słowo. Nie ma potrzeby straszyć drugiego obiektu. Truposzka już wie co robić, ale nie jest pewna czy jej towarzysz od razu załapie o co chodzi. Raz kozie śmierć - myśli i przechodzi do działanie. Gdy Obiekt numer jeden spogląda na kuzyna, Gosia wybucha:
-Szczurek!
Chłopak aż podskakuje.
- Tak?
Obiekty patrzą zdziwione na Truposzkę.
- Ja wiem co tu się kroi!
 Szczurek patrzy zdezorientowany na koleżankę
 – Widzę jak to, to tu –Dementorzyca wskazuje palcem kuzynkę – się na Ciebie patrzy.  I nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi! W czym ona lepsza ode mnie, co?
- Ale Gosieńku najdroższa – Szczurek z trudem powstrzymuje uśmiech – ona to moja…
- Dziewczyna? Twoja dziewczyna, tak? A ja to co? Kim ja jestem?
- Nie denerwuj się. Spokojnie. Nie pamiętasz co się stało z ostatnią?
- Nie przypominaj mi! Ja wiem, że między wami coś było!
- Nie było, a ty jej pięknie poturbowałaś buźkę, po co?
Obiekt numer jeden patrzy przerażony na Truposzkę. Ona nie chce być tą „ostatnią”. Nie wie kogo ma przed sobą i z kim zadaje się jej kuzyn. Ale ona ma jeszcze całe życie przed sobą! Ona nie chce!
- Eee… - Obiekt numer jeden chce wyjaśnić sytuację zanim dojdzie do rękoczynów.
- Aha! Już cię twoja ukochana broni! Teraz wszystko stało się jasne… Wiem dlaczego ostatnio nie miałeś dla mnie czasu! – Truposzka teatralnie macha rękami.
- Już, już uspokój się! – Szczurek jak na filmach udaje, że chce zajrzeć swojej „dziewczynie” w oczy. Ta jednak energicznie potrząsa głową.
- Idę sobie. Ale mam was na oku… Szczurek, uprzedzam się. Jeśli ją tkniesz nie ręczę za siebie. – Gosia wstaje od stołu i oświadcza, że rodzice już wrócili i że nie wie dlaczego tak wcześnie. Dziękuje oczywiście za pomoc i życzy udanego popołudnia.
Gdy drzwi zamykają się za Truposzką, kuzynki nie wydają z siebie ani słowa. Szczurek nawet w  najśmielszych snach nie sądził, że ta kolacja może być tak miła.

4 komentarze:

  1. Sia Siaa, ty talenciaku mały, a spróbuj dalej nie pisać!
    Jeżeli nie amsz pomysłu, to pisz opowiadania, nowelki, a nie serialowe opowiesci, sama też najbardziej takie lubię. Przecież widać, że masz masę pomysłów! Życie też dalej masę pomysłów! Pomysły czają sie na każdym moście i w każdym gołębiu! A masz lekkie pióro i wybujałą fantazję, która wyraźnie NAD tobą panuje, a nie TY nad nią. W moich ustach to największy komplement ;)
    Małgorzata to najbardziej magiczne imie jakie znam... Nie wiem, czy znasz "Mistrza i Małgorzatę" ale tym imieniem trafiłaś w sedno.
    Mam wrażenie, że starszy brat Szczurka chodzi do mojej szkoły ;) Już gościa lubię. Sądząc po wyglądzie zewnętrznym i nawykach byłby dobrym gitarzystą ;D

    Co do mojego posta... Noszę tylko dwa ciuchy, które nie są czarne- spodnie i bluzę w moro :) Moja gitara ma mert długości, wiec do tłą potzrebowałam tylko dwie rozłożone koszule i kilka t-shirtów na dopchnięcie. Kontakt z kredą mi nie przeskadza, nie jestem elegantka, tylko metalem, moje ciuchy powinny wygladać, jakbym froterowałą nimi podłogę (a w glanach badała życie bagien ;) ).
    Hej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo, ja Ci serdecznie współczuję wysłuchiwania młodych skrzypcowych talentów! Sama nasłuchałam się tego przez 4 lata, w sumie to nawet 4 i pół. I teraz też muszę to znosić... Wiesz, że nie wiedziałam, że trąbkarzy na początku kariery coś boli o.O Dobrze, że flet poprzeczny nie jest trąbką!
    O Maciusiu! ^^ Ale genialny kot! ^^ Przez to zdjęcie wyobraziłam sobie go jako takiego czarnego ponuraka, takiego bez domu, proszącego ludzi, z którymi już się mniej-więcej oswoił o coś do jedzenia.
    W ogóle Szczurek to taka fajna postać! ^^ I podobała mi się ta akcja z kuzynkami XD Oni to jednak mają fantazję (tak jak Ty! :D)! Znaczy nie kuzynki tylko Gosia i Szczurek. No, wiesz o co chodzi. Czekam na następną część :D
    Pozdrawiam serdecznie i niech Moc będzie z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekaj czekaj, czy ja dobrze słyszę? Piosenka Kanapka z człowieka? Przypadkiem nie Kaczmarskiego? Bo o takim tytule znam tylko Kaczmara, a w muzyce trupków jestem dość dobrze obcykana :) Ogólnie świetna opowiastka, przypomina mi to wspólne wymysły Hipisa i Perkusistki- maksymalnie absurdalne, zakręcone i nie z tego świata! Uwielbiam Gośkę Truposzkę, czuję ze dobrze byśmy się dogadały, no i ja też jeżdżę tramwajem :D Szczurka zresztą też lubię za to że on lubi koty. I gada z nimi- po tym zaraz poznasz dobrego człowieka! Do złych zwierzęta nie mają zaufania, mówię ci.
    Rzeczywiście, współczuję gitarzystce grania w takich warunkach :) A jak jeszcze miała metalowe struny- brr...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, początkujący skrzypkowie to niestety niezbyt dobra rozrywka. Te straszne dźwięki... Brr!
    Ale powinnam napisać coś o opowiadaniu. Otóż jest...
    ŚWIETNE!!!
    Tak naprawdę jest w nim wszystko! Humor, ciekawi, barwni bohaterowie, dobre dialogi, celne obserwacje... Szczurek niemal od razu zdobył moje serce. On i Gośka- dwa oryginały, w sumie można by pomyśleć, że są parą, czyż nie? Ale numer, jaki wywinęli kuzyneczkom-bezcenny! Jestem pod wielkim wrażeniem Twojego stylu pisania. Czekam na ciąg dalszy!
    A co bym chciała przeczytać na Twoim blogu? Oczywiście Twoje opowiadania, ale mogłabyś też zrobić jakieś jeszcze posty o sobie, swoim życiu. A może coś o książkach i filmach, które chcesz polecić?...
    Pozdrawiam,
    Pola

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli już przeczytałeś posta to migiem go skomentuj!
A jeśli już to zrobiłeś to z góry dziękuję! :)
Nie mam nic przeciwko spamom. Tylko muszą być to porządne spamiki, to jest komentarz plus reklama bloga.
Pozdrawiam Sia Siaa :-)