.navbar { display:none; }

niedziela, 17 sierpnia 2014

W głębi duszy wiedziałam, że tak się stanie!

Jeżeli po przeczytaniu tytułu, poczuliście ukłucie niepokoju, muszę Was ostrzec, że nie było ono bezpodstawne - jejku jak mądrze to zdanie zabrzmiało, już przestaję! Po roku radosnego klikania w klawiaturę, sprawdzaniu komentarzy, główkowania nad postami, czytania z uśmiechem Waszych blogów, zdecydowałam zawiesić mą działalność. I, wydaje mi się, że już na stałe. Nie gniewajcie się!  To po prostu nie dla mnie (tak mi się przynajmniej wydaje). A jeśli coś nie sprawia mi już przyjemności, to po co to ciągnąć, prawda? Nie powiem, wcześniej sprawiało mi to wiele frajdy, ale teraz już jakby mniej. Mam coraz mniej pomysłów, mniej czasu, a spędzam go na ślęczeniu przed komputerem. Dziękuję Wam, że czytaliście mojego bloga, jesteście wielcy! Macie fantastyczne blogi i jestem pewna, że od czasu do czasu będę na nie wchodzić. Dziękuję Oli, Poli, Bonie Von Turce, Bukowinie, Laurze, Małgosi i wszystkim, którzy tu wpadali :) Tak smutnie to zabrzmiało... :c

Nie wiem dlaczego pasowało mi tutaj, wstawić
 Kubusia Puchatka! Może żeby nie było za smutno?

 No to co? Ostatnie: Pozdrawiam serdecznie!
Trzymajcie się!
PS. Wiem, wiem co myślicie "Acha. Jasne. za miesiąc zmienisz zdanie i napiszesz posta". Nie wykluczam  tej możliwości^^

wtorek, 12 sierpnia 2014

Ziemia Y


Niech Twoja noga nie postanie, mieszkańcu wsi X, na ziemi wsi Y. Choć to jedna gmina, nie wolno Ci i już! Prastarego prawa trzeba się trzymać! W przeciwnym razie skończysz pożarty żywcem, spalony na stosie, z odrąbaną głową. 
Niech przez jeszcze nieodciętą głowę nie przejdzie Ci spacer polną drogą. Prowadzi ona przecież prosto w rozwartą paszczę Y!
Bo Czujne oko zawsze wypatrzy Cię zza firanek.
Nie idź tam...
Zwoła swoich braci...
Uciekaj!
A wtedy marny Twój los...
Wieeeej!
W poświacie żarzących się pochodni zabłysną widły...Najpierw jednak zaatakują Ci kudłate bestie - strażnicy polnej drogi. Rzucą Ci się na nogi i...
Uciekaj puki kończyny masz zdrowe!
I po Tobie...
I Ty mieszkańcu wsi Y nigdy nie zapuszczaj się w iksowe tereny, bo skończysz marnie.... 
Bodaj jedyną ostoją w tej okolicy jest wieś YX i Z, ale miej czujność! Nie wiadomo czy w ich szeregach nie pałętają się Iksowcy.
Wy Iksowcy też się strzeżcie, bo mogą tam być Igreki.... 

A ja - wakacyjny Iksowiec - szłam do Igreków! Z niczego niespodziewającą się siostrą i kuzynem (uświadomiłam ich. Niestety za późno....) Podążaliśmy porośniętą trawą ścieżyną. Ciążyły na nas przerażające obrazy - obrazy pochodni, wideł, wykrzywionych w nienawiści twarzy. 
W oddali dało się słyszeć odgłos pracującej, dzieciobójczej machiny...
Gdy zbliżyliśmy się do pierwszych zabudowań wyskoczyły na nas krwiożercze kudłacze!
Cudem uszliśmy z życiem...
- To Iksowcy! - krzyknął ktoś z widłowych szeregów. 
- Nie, nie! My z miasta S! My tutaj tylko w celach wypoczynkowych...
- Jeszcze gorzej! Stamtąd pochodził mój dziadek. Wyrzucili go na bruk! Przeklęte miasto S...
-Na nich!!!

Nie mam zielonego pojęcia skąd ta chora wizja wzięła się w mojej głowie! Tak naprawdę żadnego konfliktu między X i Y nie ma. Chyba... A miasto S nie jest przeklęte w oczach tutejszych mieszkańców... Chyba...Bo to w sumie podejrzane, że tu tak spokojnie, nie uważacie? Musi być jakiś haczyk! Póki co żadnego nie znalazłam, więc mogę być zauroczona tym miejscem! Pomyślcie tylko - Czyste powietrze! Trawa jest zielona, a nie szara! Śliczne lasy i tajemnicze dróżki - słowem, raj na ziemi! Tylko krwiożercze komary dają się we znaki... Dzisiaj np. znalazł się taki komar-pijaczyna. Nie dość, że wychłeptał z mojej nogi masę krwi, to z rany jaką stworzył poleciało trzy razy tyle! Ale dzieci jakoś wyżywić trzeba, prawda? A biedak nie znał żadnego innego sposobu... 

Kończę już mój monolog o wsi! Ach, ja ja wam zazdroszczę - tym którzy w takiej mieszkają - pewnie fajnie jest mieć tak na co dzień! A wakacje już się powoli kończą :(

Strzeżcie się igreków!

Pozdrawiam serdecznie!

piątek, 8 sierpnia 2014

Obrośnięta grzybami notka...

Heeejooo!
To Was okłamałam z tą nieobecnością dwutygodniową, nie ma co... Znaczy się nieumyślnie oczywiście! Ach, widzę te uśmieszki pełne zwątpienia, ale naprawdę myślałam, że nie będę mieć internetu na wsi. A  mam! Sama nie mogę w to uwierzyć... Korzystam z niego co prawda pięć minut na dzień, ale musicie zrozumieć. Wiecie - wakacje, wieś... Nowość dla takiego mieszczucha jak ja. Cieszyć się trzeba chociaż z tych pięciu minut!  Zdążyłam napisać podczas ich trwania ten post. Ale to nie taki zwyczajny post! Pisałam go prawie rok temu! Zdziwiłam się, gdy go ujrzałam w "wersjach roboczych". Ach! To magiczne uczucie wiedzieć co się myślało kilka miesięcy temu! Powiedzcie, czy ten post-eksperyment się przyjął, dobrze? Jestem ciekawa. I bez owijania w bawełnę proszę. Wezmę to, jak mówią, na klatę ^^ No dobra, macie mnie - nie chciało mi się pisać i wstawiam obrośniętą grzybami notkę. Ale kiedy to pisałam ( 08.10. 2013r.) miałam chociaż wenę. A teraz nie mam. Za to zaznajamiam się z szanownym Leniem. Do niego proszę kierować wszelkie skargi i zażalenia. 

Ostatnio nie mam czasu. Budzę się, jem, pędzę do szkoły. Wracam, jem obiad, wskakuję w autobus, uczę się w szkole muzycznej, odrabiam lekcje, gram na flecie, chwila przerwy (3 godziny) i spać. No dobra... Jak tak teraz patrzę to tego czasu odrobinkę się znajdzie. Ale i tak muszę go zmarnować (nie byłabym sobą). Oglądam  godzinami serial amerykański (Pretty Little Liars) aż w końcu okazuje się, że jest 22:00 i powinnam już iść spać. Nie wiem o czym pisać tak więc postanowiłam wprowadzić Was w mój szkolny, szary świat. Trzymajcie się!
Ostatnio zgłosiłam się, pod wpływem namów klasy do kandydatury na przewodniczącą gimnazjum. Nie chciałam tego robić- uwierzcie mi. No, ale stało się... Przed dniem wyborów przypomniałam sobie, że miałam machnąć program wyborczy. Zrobiłam co trzeba i powiesiłam plakat na tablicy korkowej. Okazało się, że startują tylko dwie osoby. Ja i Sara z trzeciej gimnazjum. Tak więc postanowiłam odstraszać od siebie uczniów, żeby na mnie nie głosowali. Dzięki temu zdobyłabym przyjemną rolę wice. Nie chciałam być przewodniczącą, bo ten to się zawsze bardziej narobi. W piątek razem z panem z polskiego i Sarą chodziliśmy po klasach. Pan zbierał głosy do pokaźnej, ekologicznej reklamówy. A jak pytali mnie "co zamierzam zdziałać" odpowiadałam "Dłuższe lekcje, krótsze przerwy, więcej prac domowych!!!". Sara energicznie zatykała mi usta ręką. A tu proszę! Chłopak z trzeciej ławki (2gim.) krzyczy  "Stasia głosuję na Ciebie!!!". Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że ja i Sara nie chciałyśmy być przewodniczącymi i obydwie uważałyśmy, że się do owej roli nie nadajemy. Niestety potyczkę wygrała koleżanka, to ja zostałam przewodniczą. Dlaczego?! Byłam pewna, że przegram...  Zagłosowało na mnie tylko 5 osób więcej niż na Sarę... Szkółka którą teraz będą "rządzić" ma już jakieś lata. Uczyli się w niej nasi rodzice, ale rodzice rodziców już nie... Dlatego nie jest najpiękniejsza. Troszkę brudna z nienaturalnie białymi oknami. W środku jest żółto (żółty podobno dobrze działa na myślenie), farba już "lekko" odstaje. Ja lubię najbardziej parter, a właściwie bibliotekę. Chętnie bym sobie w niej posiedziała- ot tak. Zapisała się w niej moja cząstka. Kiedyś (w mojej drugiej klasie podstawówki) wszystkie dzieci czytały na krzesłach. Ja i Laura -gdyż było nam nie wygodnie- rozkładałyśmy się na dywanie i czytałyśmy z podziałem na role komiksy Kaczora Donalda. Przeczytałyśmy wszystkie XD Od tamtej pory wszyscy czytają na dywanach... 
Na pierwszym piętrze wieszałam dzisiaj gazetkę. Robiłam ją do 22:30. Była to matematyczna gazetka. Kiedy wraz z siostrą poszłam ją wieszać, pani z j.angielskiego nie pozwoliła nam zająć dużej tablicy. Musiałam się ciaśnić na małej. Mam nadzieję, że mój papierowy  Einstein będzie ją prześladował! 
Dużo jeżdżę autobusami. Dlatego rozpoczęłam ekseryment, oto on:

1. Siedzę 2 metry naprzeciw łysego pana w autobusie. 
2. Gapię się na niego.
3. Nie widzi mnie.
4. Zauważa moją osobę.
5. Gapi się na mnie.
6. Odwraca wzrok.
7. Ciągle patrze mu w oczy.
8. Mężczyzna czuje się zakłopotany.
9. Wierci się.
10. Po 20 sekundach odpuszczam.

Nie wiem jaki jest wynik tego eksperymentu, ale co tam! Lubię patrzeć ludziom w oczy.
(Kiedyś próbowałam gapić się tak chłopcu w moim wieku. Skończyło się, że do mnie nonszalancko mrugnął i zaniósł się śmiechem!!! Ych! Okropność!  Zniosłam to z grobową miną godną Truposzki! - pisane dzisiaj)

A to zrobiona przeze mnie zakładka z nóżkami :)
Pisane 08.10.2013

 Pozdrawiam serdeczniuuutko :3

PS. Wąchałam dzisiaj "Nowy Solfeż" z klasą. Ach! Świeżo wydrukowana książeczka! ^^
PS2. PS1 pisany był tego pamiętnego 08.10.2013...
PS3. Nie poprawiałam ani słowa w tym poście, nie licząc fragmentów  z kursywą .