Niech Twoja noga nie postanie, mieszkańcu wsi X, na ziemi wsi Y. Choć to jedna gmina, nie wolno Ci i już! Prastarego prawa trzeba się trzymać! W przeciwnym razie skończysz pożarty żywcem, spalony na stosie, z odrąbaną głową.
Niech przez jeszcze nieodciętą głowę nie przejdzie Ci spacer polną drogą. Prowadzi ona przecież prosto w rozwartą paszczę Y!
Bo Czujne oko zawsze wypatrzy Cię zza firanek.
Nie idź tam...
Zwoła swoich braci...
Uciekaj!
A wtedy marny Twój los...
Wieeeej!
W poświacie żarzących się pochodni zabłysną widły...Najpierw jednak zaatakują Ci kudłate bestie - strażnicy polnej drogi. Rzucą Ci się na nogi i...
Uciekaj puki kończyny masz zdrowe!
I po Tobie...
I Ty mieszkańcu wsi Y nigdy nie zapuszczaj się w iksowe tereny, bo skończysz marnie....
Bodaj jedyną ostoją w tej okolicy jest wieś YX i Z, ale miej czujność! Nie wiadomo czy w ich szeregach nie pałętają się Iksowcy.
Wy Iksowcy też się strzeżcie, bo mogą tam być Igreki....
A ja - wakacyjny Iksowiec - szłam do Igreków! Z niczego niespodziewającą się siostrą i kuzynem (uświadomiłam ich. Niestety za późno....) Podążaliśmy porośniętą trawą ścieżyną. Ciążyły na nas przerażające obrazy - obrazy pochodni, wideł, wykrzywionych w nienawiści twarzy.
W oddali dało się słyszeć odgłos pracującej, dzieciobójczej machiny...
Gdy zbliżyliśmy się do pierwszych zabudowań wyskoczyły na nas krwiożercze kudłacze!
Cudem uszliśmy z życiem...
- To Iksowcy! - krzyknął ktoś z widłowych szeregów.
- Nie, nie! My z miasta S! My tutaj tylko w celach wypoczynkowych...
- Jeszcze gorzej! Stamtąd pochodził mój dziadek. Wyrzucili go na bruk! Przeklęte miasto S...
-Na nich!!!
Nie mam zielonego pojęcia skąd ta chora wizja wzięła się w mojej głowie! Tak naprawdę żadnego konfliktu między X i Y nie ma. Chyba... A miasto S nie jest przeklęte w oczach tutejszych mieszkańców... Chyba...Bo to w sumie podejrzane, że tu tak spokojnie, nie uważacie? Musi być jakiś haczyk! Póki co żadnego nie znalazłam, więc mogę być zauroczona tym miejscem! Pomyślcie tylko - Czyste powietrze! Trawa jest zielona, a nie szara! Śliczne lasy i tajemnicze dróżki - słowem, raj na ziemi! Tylko krwiożercze komary dają się we znaki... Dzisiaj np. znalazł się taki komar-pijaczyna. Nie dość, że wychłeptał z mojej nogi masę krwi, to z rany jaką stworzył poleciało trzy razy tyle! Ale dzieci jakoś wyżywić trzeba, prawda? A biedak nie znał żadnego innego sposobu...
Kończę już mój monolog o wsi! Ach, ja ja wam zazdroszczę - tym którzy w takiej mieszkają - pewnie fajnie jest mieć tak na co dzień! A wakacje już się powoli kończą :(
Strzeżcie się igreków!
Pozdrawiam serdecznie!