.navbar { display:none; }

czwartek, 29 sierpnia 2013

Liebster Award #5,6

Witam, cześć i czołem!
Nie wiem co mam o tym myśleć... Oto zostałam nominowana i to znowu, a kiedyś myślałam, że to nigdy nie nastąpi. Dlatego miło mi, że mogę rozpisać tę nominację. Dały mi ku temu możliwość Bona Von Turka oraz Kolorowe stworzonko, którym szczerze za to dziękuję ^^


Pytania Bona Von Turki:

1. Dajmy na to, że idziesz do nowej szkoły. Będziesz się starała wyglądać na osobę ekscentryczną, z pasją, czy raczej upodobnisz do tłumu?
Chyba tą ekscentryczną z pasją. Ja nie umiem siedzieć cicho dłużej niż pięć minut, dlatego w moim przypadku upodobnienie się do tłumu jest raczej niewykonalne- nawet jakbym chciała ;)
2.Gdy kupisz nową rzecz, np. piórnik, od razu pokrywasz go mnóstwem własnych rysunków i bazgrołów, czy do końca roku utrzymujesz w idealnej czystości? 
Mnie aż rączki świerzbią żeby pisać po moim piórniczku. Oczywiście zawsze na początku, gdy jeszcze jest nowiutki i śliczniutki mówię, że będzie on już zawsze czysty, ale jeszcze nigdy mi się to nie udało...
3. Umówiłaś się z koleżanką na wspólny wypad za miasto. Masz już wszystko przygotowane gdy nagle Twoja mama staje okoniem i nie daje Ci kasy na busa. Koleżanka czeka na przystanku dwa kilometry od Twojego domu (potem chcecie pójść dalej piechotą). Co robisz? 
Chyba przetrzepuje wszystkie kieszenie szukając kasy na busa. :)
4.Masz w klasie okropnego babsztyla imieniem Ada. Na wakacjach nowo poznana dziewczyna przestawia się jako Ada. Nie mów mi, że w ogóle nie zrobi Ci to różnicy... 
Chyba nie zrobi mi to różnicy. Kiedyś własnie mój znienawidzony "kolega" miał tak samo na imię jak ten z mojej klasy. A tego z klasy lubiłam i lubię ;) Myślę, że z Adą byłoby tak samo.
5.Co będziesz myślała o sobie dzisiejszej za 30 lat? 
Nie wiem... że byłam głupiutka i że pewnie teraz wstydziłabym się za to co kiedyś wyczyniałam? Nie wiem co się stanie z moim umysłem i osobowością przez te lata...
6. W restauracjach zamawiasz zawsze te same, sprawdzone potrawy, czy eksperymentujesz z nowymi? 
Sprawdzone potrawy. Chyba, że nazwa i wygląd ogólny brzmi/wygląda naprawdę ciekawie i smacznie. :p
7.  O jakiej porze dnia najlepiej czyta Ci się książki? 
Wieczorkiem i rano. Wieczorem książka potrafi mnie bardziej przestraszyć niż w dzień, a rano lubię czytać z poduszką i kołderką pod głową- wygooooda!
8. Miałaś kiedyś okazję wysłać do kogoś prawdziwy list? 
Chyba raz mi się zdarzyło. Szkoda, że teraz wysyła się SMS zamiast listów... Papierowa wersja jest o wiele ciekawsza.
9. Też próbowałaś kiedyś stanąć na głowie, aby się przekonać, czy wtedy naprawdę niebo jest na dole? 
I to nie raz... Na filmach wygląda to o niebo lepiej ^^
10. Jaką rzecz MUSISZ mieć w kieszeni aby spokojnie wyjść z domu? 
Jak mam katar to chusteczki (chociaż i tak zapominam je wziąć) i komórkę (chociaż często zapominam jej barć). Jak teraz na to tak patrzę to chyba nie ma takiej rzeczy ;)
11. Czy zdarzyło Ci się gapić się na ludzi w kolejce u lekarza i wymyślać niestworzone historie o ich przeszłości? (Np. że ta pani przed Tobą ma takie czerwone oczy ponieważ dawno, dawno temu zabiła swojego męża i teraz jest Wieczną Płaczką i nie umrze, póki  nie wyleje tony łez i takie tam...)
Czasem tak robię, ale nie w kolejce u lekarza. w kolejce u lekarza jestem przygnębionym człowiekiem...
Pytania Kolorowego Stworzonka:
1. Wolisz się ubierać raczej kolorowo i dziecinnie czy raczej nosić ciemne, mroczne ubrania? 
Zależy... Lubię tak i tak. Aczkolwiek te mroczne ubrania nie są aż tak bardzo, bardzo ponure.

2. W jaki sposób dowiedziałaś się, że Święty Mikołaj nie istnieje? Ile miałaś wtedy lat? 

W trzeciej klasie podstawówki przestałam wierzyć w Świętego Mikołaja. Głównie przez moją siostrę, która kiedyś powiedziała mi, że pani z religii przyznała się iż Święty Mikołaj nie przynosi prezentów. Jak to się mówi : "Zniszczyła mi dzieciństwo!" :-D

3. Czy idąc kiedyś chodnikiem, tak się zamyśliłaś, że wpadłaś na jakąś osobę/słupa? 

Mam tak często. O wiele za często...

4. Co twoim zdaniem jest lepsze: cieszenie się z małych rzeczy, które mamy na co dzień, czy euforia z powodu wielkich sukcesów bez doceniania drobnostek? 

Ooo... Chyba to pierwsze. Lepiej być radosnym codziennie niż tylko czasami. A jeśli ktoś cieszy się z tych drobnych rzeczy to i wielkimi będzie się radował.

5. Jakiej muzyki słuchasz? Masz ulubiony zespół i piosenkarza? 

Uwielbiam klasyczną! Czasem mam ochotę płakać ze wzruszenia kiedy jej słucham. 

6. Wiesz, może co oznacza skrót ZHP? (bez pomocy wujka google :D )

Umch... Eee... Aaa... yyy... Chyba nie. Ale będę strzelać! Zgromadzenie Harcerzy Polskich? Tak zgaduję. Znając autorkę bloga :-D

7. Masz ulubiony smak żelków? Albo ulubionego producenta tych słodyczy? 

Lubię misie żelki z Haribo. :p

8. Co cenisz sobie bardziej u drugiego człowieka: szczerość czy dobry humor? 

Obydwie rzeczy lubię tak samo. Nie lubię ludzi posępnych i kłamliwych.

9. Jak myślisz: czemu większość ludzi woli przypasowywać się do innych ludzi zamiast być sobą?

Nie powiedziałabym, że większość. Raczej ich część. Może dlatego, że nie czują się pewnie w towarzystwie, więc po prostu wolą się dopasować, albo chcą być kimś i myślą, że nim nie są? Prawdę mówiąc nie wiem...



10. Jaka jest najgłupsza rzecz zrobiona przez Ciebie w całym życiu?
Tylko jedna? Robiłam dużo głupich rzeczy... latałan wszędzie z koleżanką i chomikiem syryjskim wmawiając każdemu znajomemu, że to krzyżówka chomika ze szczurem i że moja koleżanka znalazła go w lesie, a ogon ma taki krótki gdyż mu rośnie?(hehe... nabierali się^^) 


11. Jak sądzisz: jakiego koloru jest lustro? Przypomnę że nie ma przezroczystego koloru :D
Ooo... Ciekawe pytanie. Sądzę, że jest koloru srebrnego.

Nominuję:

1. wielobarwny.blogspot.com
2. sztukiibanaluki.bloog.com
3. sparkling-miniatures.blogspot.com


Moje pytania:
(wszystkie pisane w rodzaju żeńskim gdyż nie ma tu żadnego autora bloga, tylko same autorki ^^)

1. Kolega zwymiotował Ci w autokarze na buty- co robisz?
2. Czy kiedykolwiek bawiłaś się w fryzjera będąc dzieckiem?
3. Czy głupawka jest Ci obca?
4. Jak dałabyś na imię córce?
5. Najgorsze imię według Ciebie? 
6. Czy masz, albo miałaś kiedyś jakąś kolekcję? Jak tak to jaką?
7. Czy miałaś jakąś przygodę w lany poniedziałek?
8. Możesz dostać dwie jedynki (nie wnikajmy dlaczego dwie) ponieważ nie przyniosłaś pracy domowej. Jaka według ciebie jest najlepsza wymówka? (nie wliczając w to mówienia prawdy!)
9. Czy uprawiasz jakiś sport?
10. Jaka jest najdziwniejsza rzecz jaką zjadłaś w całym swoim życiu?
11. Czy masz strach przed sceną?

Zapraszam na 

wtorek, 27 sierpnia 2013

Voldemorczyca z nosem

Dzisiaj jakiś pokręcony sen miałam! Ten z grupy "pamiętam tylko fragment". Bardzo się cieszę, że cały mi z głowy nie wypadł, przez co mogę się nim z Wami podzielić :-) 
________________________________________________________________________________


Noc. Stoję koło parkingu. W tym śnie operuję tajemnymi mocami, a dokładnie różdżką i zaklęciami z " Pottera". Podchodzą do mnie ludzie z mojej drużyny, drużyny dobrych. Musimy pokonać Voldemorczyce (damską wersję Lorda Voldemorta, tyle że z nosem). Żeby tego dokonać muszę zniszczyć jej auto. Nie pytajcie dlaczego, sama nie mam pojęcia. Bardzo stresuję się tym zadaniem, od tego zależą losy świata! Idę pod osłoną księżyca na parking. W końcu znajduję się na postumencie z którego dostrzegam czarne auto Voldemorczycy. Muszę zmienić jego kolor, jak to zrobię zła czarownica na pewno go nie pozna i nie będzie mogła odjechać. Skupiam się i myślę "chciałabym aby ten pojazd stał się czerwony". O dziwo nie muszę używać żadnych zaklęć. Po prostu macham różdżką i myślę o tym co zamierzam wyczarować. Na mój rozkaz auto staje się krwistoczerwone. "Nie... Voldemorczyca zauważy, że takiego auta tu wcześniej nie było i domyśli się wszystkiego". Zmieniam kolor na srebrny. O niczym nie wiedząca rodzinka wsiada do niego gdyż pomyliła go ze swoim autem. Nie wnikam dlaczego samochód nie był zamknięty... Najważniejsze jest to, że rodzinka odjechała wraz z owym pojazdem.  Dwóch facetów z początku snu bardzo mi gratulują i w ogóle. Nagle znajduję się w ciemnym pokoju. Moja siostra jest przywiązana do krzesła. Zostałyśmy porwane przez Voldemorczyce. Kobieta chce mnie zabić. Mruczy pod nosem zaklęcia. Jestem przerażona! Macham różdżką. Voldemorczyca zostaje obwiązana sznurem. Za pomocą czarów uwalnia się z jego uścisku. Próbuje mnie zaczarować ale jej się nie udaje. Po raz kolejny obwiązuję ją magicznym sznurem, rzucam zaklęcie żeby szary plaster obkleił jej buzię. a potem... Potem mówię "avada kedavra". Od razu myślę sobie "Pójdę do Askabanu! Tak nie wolno!!!". Ale Voldemorczycy nic się nie dzieje. Powtarzam zaklęcie 10 razy, nic. Próbuję inną metodę- tortury. "Crucio"- wołam. I znów pojawia się myśl "Pójdę do Askabanu!!!". Kobieta wije się po podłodze. Na koniec krzyczę "avada kedavra" i  Voldemorczyca ginie. Uwalniam moją siostrę i uciekamy. Radości wszystkich nie ma końca "Stasia zabiła Voldemorta" mówią. Niestety Voldemorczyca powstaje z umarłych. No tak! Horkruksy! Voldemorczyca mnie porywa i znów ginie i tak w kółko i w kółko.


Wiem, że śniło mi się coś jeszcze, ale ten fragment zapamiętałam najbardziej. Wbrew pozorom nie jestem psyhofanką "Harrego Pottera". Mam nadzieję, że coś zrozumieliście z mojego pokręconego opisu i że nie uznacie mnie teraz za wariatkę. :p

Pozdrawiam: Stasia

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Historia naszej poprzecznej przyjaźni :3

No to czas na tekst z serii "z życia wzięte". Dawno takich nie umieszczałam, więc napisałam jeden świeżutki pościk. Mam nadzieję, że Was nie zanudzi. No to... do roboty!
__________________________________________________________

Jak to w szkole bywa, z jednego przedmiotu jest się dobrym z drugiego złym. U mnie tak się stało, że nieźle radziłam sobie z muzyki. Nutki nie były dla mnie hieroglifami, a i naukę na flecie prostym szybko sobie przyswoiłam. Dlatego pani z muzyki zaczęła zachęcać mnie do Szkoły Muzycznej. Więc sobie pomyślałam "Jeżeli pani chce żebym kształciła się muzycznie, to może nie jestem taka kiepska?". Dumałam, dumałam aż w końcu stwierdziłam, że mogę spróbować. Niestety to nie było takie proste, bo... na jakim chciałabym grać instrumencie? Gitara- to było pierwsze co przyszło mi do głowy. Trzymałam się tej myśli, aż w końcu przerodziła się ona w postanowienie. Radzono mi też flet poprzeczny "Skoro na flecie prostym ładnie grasz, to może powinnaś grać na flecie poprzecznym?". Ok. Postanowiłam, że flet będzie moim rezerwowym instrumentem. W końcu nadszedł ten dzień. Przesłuchanie. Stałam sobie na korytarzu z trzęsącymi się dłońmi i bolącym brzuchem. Zza obitych skórą drzwi wyłaniały się dzieci. Jakiś pan wymówił moje imię i nazwisko. Poszłam.
Cztery pary oczy wierciły we mnie niewidzialne dziury.
- Dzień dobry!- powiedziałam to strasznie piskliwym głosem.
-Zaśpiewaj nam coś- zaproponował jeden z panów.
"Wiosna". Ten utwór sobie przygotowałam. W domu nawet ładnie mi szło, ale z widownią... mój śpiew można było wtedy porównać do jeżdżeniem paznokciem po tablicy. Zrobiło mi się smutno- teraz na pewno mnie nie przyjmą.
Potem kazali mi klaskać, śpiewać "lala" z pianinkiem i mówić czy naciskają "dużo", "dwa" czy jeden klawisz.
Na końcu spojrzeli w dokumenty, gdzie napisałam, że chcę grać na gitarze.
-Na gitarę jesteś za stara- tak mi powiedzieli! No to wybrałam flet.
To jednak nie był koniec.
-A instrument rezerwowy?- zatkało mnie.
-Eee...
 Pokazali mi ulotkę i wybrałam (nie wiem dlaczego) puzon!
-Naprawdę chcesz grać na puzonie?- nauczyciel spojrzał na mnie niepewnie.
-Eee... Tak.
W końcu wyszłam! Hip, hip, hurra!
- Będę grać na puzonie- oznajmiłam rodzince- jakby flet nie wypalił.
-Co?! Przecież to jest większe od Ciebie! Dziecko!
"Ups" pomyślałam. No ale co! Spanikowałam na przesłuchaniu.
Potem wszyscy się śmiali wyobrażając sobie mnie z puzonem. Na szczęście dostałam się na flet. Gram już rok i mam fioła na punkcie tego instrumentu. A jak tylko usłyszę jego dźwięk to widzę przed oczami łąki- tak pięknie grają profesjonaliści. Uwielbiam ten instrument, naprawdę. Chociaż ja jestem dopiero początkującym, ale może kiedyś, gdy skończę drugi stopień (o ile się na niego dostanę :D) mój dźwięk będzie przywodził na myśl łąki i góry- kto wie!
Muszę się do czegoś przyznać. Na pierwszym półroczu chciałam wypisać się jakieś dziesięć razy... Taaa... Teraz nawet przez głowę mi to nie przechodzi, ale wtedy. Na szczęście przyjaciółka stopniowo oddalała ode mnie myśl odejście z Szkoły Muzycznej. Nie wiem czy słyszeliście jak gra osoba z trzymiesięcznym doświadczeniem :D Słuchających ręce świerzbią żeby wyrzucić flet przez okno ;)

A tutaj śliczne nagranie :3


_________________________________________

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam na śmierć, prawda? Pozdrawiam serdecznie:Stasia

sobota, 17 sierpnia 2013

Szkoła, COŚ, stworek i kalendarz DN

Hejo, cześć i czołem!

Najpierw się Wam poużalam. Za dwa tygodnie... szkoła! Dam, dam, daaaam! Pierwsza gimnazjum, nowi nauczyciele, twarde, niewygodne krzesła, białe ręce o kredy, godziny spędzone nad zeszytem, upychanie do głowy wiedzy, odpytywanie, sprawdziany. I co?! Mam się cieszyć, czy smucić? I tu mam problem. Bo z jednej strony nie chce wstawać o siódmej, chcę leniuchować, a z drugiej jestem ciekawa jak to jest w gimnazjum, tęsknię za głośnymi przerwami, przytulną biblioteką szkolną, redakcją Scool (gazetki), znajomymi, męczeniem się nad rysunkami na plastykę. Do tego całym sercem chcę Szkoły Muzycznej!



No, może trochę przerażają mnie te podręczniki, już lśniące i straszące na półkach... Ale, jednak lubię szkołę. Tak wiem- CYBORG. Ale co na to poradzę? I kocham kółko z matmy, tak, tak wiem- MEGA CYBORG.


No dobra, a teraz coś na rozluźnienie. Pamiętacie TO?


Mieliście odgadnąć czym jest owe pomarańczowe coś. I byliście bardzo blisko. Większość uważała, że to ziarno zboża, albo fistaszek w szklance wody albo akwarium, a tak naprawdę jest to:
Pestką od cytryny w szklance wody. Robiłam sobie pewien napój, który nazywam cytrynadą (woda, cukier, cytryna) i pestki mi wpadły do niego ^^


No i prosiłam Was o pomoc, na wybranie imię mojemu stworkowi. Oto kandydaci:
- Śmieciarz
- Bąbolada Po Dacie Ważności
- Słodki Ochydek (niby nie miało to być imię, ale też pasuje :D)
- Polikarp

Wszystkie mi się strasznie spodobały :D

No i nie wiem które wybrać. Jestem genialna, co nie? Wahałam się między Polikarp, a Słodki Ohydek i wybrałam... Polikarp Ochydek. Ta da!!! ^^ 


I mam jeszcze jeden problemik. Nie uzupełniłam Kalendarza DN. Ominęłam trzy dni:
Młodzieży, Osób leworęcznych i Pracoholików.

A więc taka notka na szybko:

Osoby leworęczne piszą lewą ręką. Młodzież to dziwna część społeczeństwa, a pracoholicy lubią pracować.
Postanowienia: Napiszę coś lewą ręką, będę młodzieżą i powiem coś bardzo mądrego. 
A oto moje leworęczne dzieło:


Może jeszcze potem napiszę posta O.o

Pozdrawiam:Stasia




piątek, 16 sierpnia 2013

Włochate potworzysko i takie coś

Witajcie!
Dzisiaj chciałam Wam pokazać pewnego osobnika. Jest on bardzo nieśmiałym stworzeniem, nigdy nic nie mówi i przeraża mnie to, że nie mruga. Urodził się wczoraj. I choć powinien być milusi, bo ma futerko jest twardy i zrobiony z modeliny. A oto i on, powitajmy go gorącymi brawami!







Podoba się Wam mój futrzak? Czy może jest z nim coś "nie tak"? O i czy macie jakieś pomysły na jego imię... Bo ja nie mam pojęcia jak go nazwać :c

A teraz "coś" na deser. Czy domyślacie się co to jest? Jestem ciekawa czy zgadniecie ^^


Pozdrawiam: Stasia

sobota, 10 sierpnia 2013

Libster Award #4

Kolejna nominacja! Strasznie się cieszę. A kiedyś myślałam, że nie dostanę ani jednej. Do zabawy blogowej zaprosiła mnie wera81 której za to szczerze dziękuję.
Nie zwlekając przejdźmy do tego co nieuniknione, czyli do wyjaśnienia dla tych co nie wiedzą:

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę"
O co chodzi? Osoba, która Cię nominowała zadaję Ci 11 pytań, na które Ty musisz odpowiedzieć. Następnie nominujesz 11 blogów i wymyślasz 11 pytań. Nie nominuje się osoby, która Cię nominowała. 

                                                               

 Pytania zadane mnie:

1. Jaki sport najbardziej lubisz ?
Umch... Lubię football Amerykański, zabawnie się gra, zwłaszcza z moją klasą.
2. Ile masz rodzeństwa?
Jedno. Starsze o rok. To dziewczyna.
3. Jak masz na drugie imię?
Sylwia.
4. Ile masz wzrostu?
Och, nie lubię tego pytania. No, nie powiem żebym była wysoka- 1,54m. Tak przynajmniej ostatnio wyszło jak się mierzyłam. Jest cień szansy, że podrosłam. Cień...
5. Jaki lubisz kolor?
Niebieski, coś jakby różowy połączony z pomarańczem. 
6. Jaki jest twój styl?
Styl? Nie wiem czy dobrze zrozumiałam pytanie. Jeśli chodzi o ubiór to prosto, bez żadnych błyskotek.
7. Jakie masz hobby?
Modelinowanie, granie na flecie, chodzenie po górach, jeżdżenie na wycieczki rowerowe, rysowanie, pisanie.
8. Jeśli lody to........
Jak jest gorąco to owocowe, najlepiej takie wodniste o smaku pomarańczy, czy truskawki. A jak nie jest gorąco to świderki śmietankowe :p
9. Ile masz lat?
Nie wypada pytać! No cóż, jestem nastolatką to jeszcze, jeszcze mogę odpowiedzieć, ale to tajemnica! 13 :D
10. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole ?
za rok to się pewnie zmieni, bo przedmiotów jest więcej, ale puki co: Plastyka, matematyka, muzyka i j.polski.

                                                                  Nominowałam:

No właśnie... Już tyle miałam pod rząd tych nominacji, że nie został mi nikt do nominowania. Dlatego tym razem sobie odpuszczę... A bez sensu jest nominowanie kogo popadnie, co nie?

Pozdrawiam : Stasia

piątek, 9 sierpnia 2013

Nić i nożyczki#2

Czy pamiętacie jeszcze pierwszą część "Nici i Nożyczek"
Ten post napisałam jakiś miesiąc temu, ale ciągle zapominałam go opublikować...No, tak jakoś zwlekałam. W końcu wzięłam się w garść i opublikowałam (dziękuję Ci Olu :3 Ty mi przypomniałaś i zmotywowałaś), dlatego jeśli chcecie to czytajcie i nie zapomnijcie wyrazić swojego zdania. 

sobota, 3 sierpnia 2013

Labirynt

Wspominałam, że będę od czasu do czasu wstawiać posty z przemyśleniami? Nie wiem czy przypadły Wam ostatnio do gustu, ale ja bardzo lubię pisać takie rzeczy. Wpadam w tajemniczy nastrój i mam szaleńczą ochotę podzielić się z moimi czytelnikami tym i owym. Dlatego czy tego chcecie czy nie moje pokrętne myśli się tu znajdą. Nosić będą tytuł labirynt. Od tego iż krętymi drogami musiałam do pewnych rzeczy dojść. No dobra! Macie mnie! Podczas spacerów z moim psem, ale... tak lepiej brzmi :p


Czasem myślę sobie: jakby to było nie istnieć? I nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie umiem odtworzyć nieistnienia. Przecież w sumie wtedy świata by nie było. Dla mnie oczywiście by go nie było. "Dla mnie"... Chm... jakiego "mnie"? Stasi na świecie by nie było to i "mnie" też. Chociaż... Przecież kiedyś nie istniałam. Nie było mnie. Żyję dopiero 13 lat, a tymczasem było ich miliardy, biliony, a nawet i więcej. A ja nie żyłam tyle czasu. Dopiero istnieję 13 lat. I co? To dużo? Nie. To taka maleńka liczba. Takie nic. A i tak nie umiem wyobrazić sobie nieistnienia. Kiedy próbuję przeszywa mnie dziwne uczucie i myślę sobie, że ja to tylko mała osóbka nic nie znacząca wobec kosmosu. Dla mnie ja to bardzo dużo. Nie myślcie sobie, że jestem egoistką, tu nie o to chodzi. Przecież słyszę tylko swoje myśli, potrafię tyle ile JA się nauczyłam. Postrzegam świat po swojemu. I teraz sobie pomyślę, że mimo iż ja muszę (czy tego chcę czy nie) dla siebie tyle znaczyć, to dla innych ludzi nie. Przecież prawie wszyscy ludzie świata mnie nie znają. A  jednak...
Wpływam na innych. Uśmiechnę się do kogoś. Ten ktoś wcześniej bardzo smutny ujrzawszy radość w drugim człowieku i serdeczność, poczuje się lepiej. I zmieni wcześniej postanowioną decyzję.
Próbuję powiedzieć iż my nie wiedząc o tym wpływamy na innych ludzi: dobrze, alb źle.

Na koloniach staliśmy wszyscy w kółku, trzymając się za ręce i śpiewaliśmy apel do Matki Boskiej. No i mnie się zdało, że wszyscy jesteśmy jedną wielką wspólnotą kiedy tak trzymaliśmy się za ręce i śpiewaliśmy tę samą piosenkę. No i uśmiechnęłam się. Prawdę mówiąc przez cały apel ten uśmiech nie schodził mi z twarzy. Kolega stojący obok też się uśmiechał gdy zobaczył mnie radosną. Koleżanka na przeciwko odwzajemniła uśmiech i tak się stało, że prawie wszyscy byli uśmiechnięci ;) Cało kółko.

I to chyba tyle. Nie chcę Was zanudzać, więc tutaj skończę mój drugi "labirynt".
Pozdrawiam: Stasia