.navbar { display:none; }

środa, 31 lipca 2013

Sen o sześcioletnim małżonku

Był to strasznie pomieszany sen. 

Wiem na pewno, że moja siostra miała wyjść za mąż. Tata oznajmił jej to, czego wcale nie przyjęła z entuzjazmem- wręcz przeciwnie. W domu przygotowywaliśmy się do tej uroczystości. Siedzieliśmy przy stole, na którym środku stał biały tort. Nie wytrzymałam i zjadłam kawałek. Był dobry, pokryty pysznym kremem.
Wszyscy się na mnie wściekli i powiedzieli, że tort je się po ślubie, a nie przed! Wcale się tym nie przejęłam i wraz z Laurą (moją przyjaciółką) poszłam do sąsiadki. Siedziałyśmy sobie u niej, a ona chyba o tym nie wiedziała. W końcu nas zauważyła. Miała gości, którymi były dwie, albo trzy staruszki. Bardzo się na nas zdenerwowały, gdyż nie powiedziałyśmy im "dzień dobry". To było dla nich niedopuszczalne. Pominę fakt iż tak naprawdę przywitałyśmy je, ale tego (zapewne ze starości) nie usłyszały. Wygoniły nas, a my  im bardzo niekulturalnie odpowiedziałyśmy na groźby. 

Kiedy znalazłyśmy się na klatce schodowej, a sąsiadka zatrzasnęła za nami drzwi, przekręciłam oczami i wystawiłam język w stronę niegościnnego mieszkania. Niestety. Sąsiadka przyglądała się nam przez lipko. 
Naskarżyła mojemu tacie o tym karygodnym zachowaniu, a tata w ogóle nie zareagował. 
Wracając do ślubu mojej siostry. Okazało się, że jej wybrankiem jest sześcioletni chłopiec. Wkurzyła się gdyż nie chciała mieć tak młodego męża. Niestety nikogo to nie obchodziło. 
Nagle znalazłam się w kościele- śpiewałam. Potem znalazłam się w domu. Moja przyjaciółka oznajmiła mi, że za chwilę przyjdzie mi SMS. Obudziłam się. Przyszedł mi SMS. 

Pozdrawiam: Stasia

wtorek, 30 lipca 2013

Zabawa blogowa "15 wspomnień"

"15 wspomnień"


Uwaga, uwaga! Rozpoczynam zabawę blogową! Mam nadzieję, że spodoba się Wam mój pomysł i chętnie weźmiecie w nim udział. 

Pomysł zapoczątkowała zabawa "50 faktów o mnie". Pomyślałam sobie, że jeżeli jest konkurs o teraźniejszości, to może być też o przeszłości ;)



O co chodzi?

Wypisuje się 15 nietypowych faktów (wspomnień) z przeszłości. 
Mają one być śmieszne, ciekawe, albo po prostu nietypowe.
Jeżeli już się to zrobiło, nominuje się 7 blogów do zabawy.

No to zaczynamy!

1.  Na koloniach spotkałam siedzącego na krześle Niemca . Przebiegłam odcinek przed tym chłopcem śpiewając zupełnie nie poprawnie niemiecką piosenkę, tańcząc krakowiaka. 

2. Moja siostra zamknęła mnie w walizce, ponieważ ją prosiłam.

3.  Wieczorem przed testem interdyscyplinarnym dostałam napadu głupawki, gdyż chciałam zostawić trochę wiedzy na jutro.

4. Biłam się z o trzy lata starszym chłopakiem na ognisku pożegnalnym. 

5. Kręciłam się przez całą przerwę wokół własnej osi. Pani z Angielskiego dziwnie się na mnie patrzyła.

6. Próbowałam zrobić 50 brzuszków w minutę.

7. Śmiałam się w operze ze śpiewającego krzaka. To wszystko dlatego, że oglądałam kilka dni wcześniej film "Nietykalni". 

8.  Wymyśliłam piosenkę wraz z przyjaciółką o kanibalizmie ;)

9. Turlałam się na podłodze w bibliotece szkolnej.

10. Próbowałam 5 minut nie mówić. Bez skutku. Poddałam się po 1,5 min.

11. Siedziałam w pierwszej klasie w ławce z chłopcem, który jadł reklamówki...

12. Z przyjaciółką mówiłam upiornym głosem, w nocy (na koloniach) w świetle latarek : "Chodź dziewczynko, chodź i baw się z nami. Nie zrobimy Ci krzywdy, krzywdy, krzywdy, krzywdy..."

13. Udawałam płacz lejąc sobie wodę mineralną na oczy.

14. Zapisałam z koleżanką 4 kartki wiadomości, pisanych drobnym maczkiem na przyrodzie...

15. Grałam tańczącego bociana na przedstawieniu. Nigdy więcej!!!

Nominuję:


O! Nie nominuje się bloga, który Cię nominował. :)

Pozdrawiam i zapraszam do zabawy

niedziela, 28 lipca 2013

Moja pioseneczka! :p

Muszę Was ostrzec. Post ten jest ociupinkę dziwny i... jeżeli jesteście osobami nadto wrażliwymi to może lepiej zakończcie czytać teraz. Jeżeli lubicie się pośmiać i nie wystraszycie się, to śmiało, czytajcie!


O co mi chodzi? Napisałam na koloniach z moją przyjaciółka piosenkę. Tyle, że... Piosenka jest o kanibalizmie. Skąd pomysł? Na stołówce podawali nam ogroooomne kotlety i Laura stwierdziła, że są one robione z ludzi. Według niej ostatniemu turnusowi dosypali coś do herbaty i zamknęli w piwnicach,a potem przerabiali na kotlety, chcąc zaoszczędzić pieniądze... Tiaaa... To zupełnie normalne! Powiedzcie, że tak!!! :D
Ta sytuacja zainspirowała nas do napisania tej oto piosenki. Melodia do niej to piosenka z chóru "Poszłabym ja".

1.Ale mi Cię żal turnusie,
bo dziś leżysz na obrusie.
Dzieci się do Ciebie ślinią
choć się dzisiaj z życiem miną.

2. Na kolacji dzieci  siedzą,
bardzo dużo dzisiaj zjedzą.
Coś herbata nie smakuje,
a kucharka w kuchni knuje.

3. Siekierka się w słońcu błyszczy,
wszystko dookoła niszczy.
Krew zalewa ziemię całą,
utnie dzisiaj główkę małą!

4. Krew się po podłodze leje,
będzie rosół na niedzielę
piwniczki już przepełnione
czas zrobić mięso mielone.

5. Dzieci w piwniczkach już płaczą,
że rodziców nie zobaczą.
Oczka łzami przepełnione,
bo dziś jest mięso mielone.

6. Drzwi się otworzyły z hukiem,
ktoś przestrzelił dziecko łukiem.
Ciałka drżą jak galareta,
to już będzie życia meta.

7. Dziecko więzy rozluźniło,
z hukiem do przodu skoczyło.
Zanim łapy je porwały,
krople deszczu twarz oblały.


8. W lesie ciemno, sowa huczy
Wilk zza krzaka cicho mruczy.
Kuchareczka z nożem w dłoni
przestraszone dziecko goni.

9. Lecz to nic dla zawodowca,
nogi są jak u sportowca.
Dobre trampki nic nie dają.
Zaraz dziecko pociachają!

10. Baba już dzieciaka trzyma,
dziecko swe ciałko wygina.
Pazury się w rękę wbiły,
do krwi tę skórę przebiły.

11. Nagle słychać dźwięk klaksonu,
kucharka zwiewa do domu.
Kierownik manatki zbiera,
już nikogo tutaj nie ma.

12. Gdy przestępcy uciekają
Stróże podziemia sprawdzają.
Wszędzie krew i stare kości
Nikt już tutaj nie zagości.

13. Północ już dawno wybiła
Siekierka dzieci zabiła.
Malec już pod ziemią leży
że nie żyje nikt nie wierzy.

I jak, podoba się Wam? Która zwrotka najbardziej przypadła Wam do gustu? Piszcie w komentarzach :D
Pozdrawiam:Stasia

czwartek, 25 lipca 2013

Liebster Award#2 i 3

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę"
O co chodzi? Osoba, która Cię nominowała zadaję Ci 11 pytań, na które Ty musisz odpowiedzieć. Następnie nominujesz 11 blogów i wymyślasz 11 pytań. Nie nominuje się osoby, która Cię nominowała. 



Jejciu! To już dwie kolejne nominacje! Nawet nie wiecie jak się cieszę! Obydwie trochę mijają się z zasadami ("nie nominuje się osoby, która Cię nominowała"), ale i tak czuję się wyróżniona, albo tym bardziej czuję się wyróżniona! Pierwsza nominowała mnie Minaslimme, druga  Jaweleqe. Obydwóm dziękuję :)


Pytania od Minaskimme:

1. Jaki film, który oglądałeś, był najbardziej kiczowaty?
"Dziewczyny Cheeath"- nuuuuuuda..

2. Co robiłbyś, jeśli mógłbyś przez jeden dzień zostać prezydentem?To trudne pytanie. Na pewno pozwiedzałabym to i owo. Kazałabym (nie wiem czy tak to działa) każdą książkę zrobić też w wersji e-book. Na każdym programie zrobiłabym krótkie reklamy "wejdź na uradosnejwariatki.blogspot.com". Nie wiem czy na więcej starczyłoby mi czasu. Na pewno jeszcze by się tego trochę znalazło ;)

3. Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?

Książki. Mogę sobie sama wszystko wyobrazić, a film nie spełnia wszystkich moich wymagań.

4. Jeśli wygrałbyś trzynaście milionów w totka, co byś kupił/zrobił?

Domek w górach, w którym miałabym swój osobny pokój, bibliotekę i śliczniutki ogródek. Ech... Wydałabym też swoją książkę :)

5. Ile masz palców u prawej ręki (tylko szczerze!)?Pięć- tak myślę. Zawsze uważałam, że umiem liczyć, ale nigdy nic nie wiadomo. ;)

6. Ulubiony przedmiot w szkole?Są trzy. Plastyka, muzyka i... matma. Tak wiem "jak można lubić matematykę".


7. Masz miejsce, w którym uwielbiasz przesiadywać (czy robić cokolwiek), w którym czujesz się 
lepiej niz w domu? Jeśli tak, to jakie?
Nie wiem. "Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :)
8. Co uważasz za swoją najmocniejszą stronę?W sumie nie wiem. że jestem wygadana i wesoła? Ech... To trudne pytanie.

9. Jakie trzy kraje chciałbyś odwiedzić najbardziej?Kocham Polskę i jakoś nie ciągnie mnie w inne kraje. Chciałabym popatrzeć na te kolosy: Himalaje. Gdzieś w te tereny się zapuścić. 

10. Ulubiony gatunek muzyczny?Klasyczny- zdecydowanie


Pytania były genialne :D



Pytania od Jaweleqe:

1. Każdy z nas urodził się z oryginalnym charakterem, a jakich ludzi ty lubisz?
Lubię szczerych ludzi, którzy są po prostu sobą. Najważniejsze jest to żeby nie byli zadufanymi w sobie ludźmi. Takiej konkretnej cechy, to chyba nie znajdę...

2. Kiedyś na koncercie usłyszałam hasło muza to miłość, czego ty słuchasz?
Lubię trochę smutne piosenki, ale nie przesadnie. Najbardziej lubię muzykę klasyczną, zwłaszcza gdy gra flecistka lub flecista. :)

3. Moda jest odzwierciedleniem naszej duszy - co nosisz i jaki styl preferujesz?
Uchm... Nienawidzę cekinów, zbyt... różowych ubranek. Lubię kiedy coś jest wygodne i proste. Tak najlepiej się czuję.

4. Jakie dziwne zapachy lubisz?
Ooo... No nie wiem... Lubię olejki waniliowe do ciasta. Mmm... Mają fantastyczny, słodki zapach :p

5. Gdy wchodzisz na bloga, co najpierw przyciąga twoją uwagę?
Chyba nagłówek i kolorystyka.

6. Lubisz oglądać anime lub czytać mangi?
Tak średnio... :/

7. Nie lubię czekolady, a ty?
Uwielbiam! Czekolada jest na mój gust- ideeeaaaalna :3 

8. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Nie mam pojęcia. chciałam znaleźć sobie jakąś pracę i przy okazji pisać i ilustrować książki. :)

9. Czym kierujesz się w doborze przyjaciół?
Nigdy sobie przyjaciela nie dobierałam. Jeżeli kogoś naprawdę bardzo polubię (nigdy nie wiem, za co kogoś lubię) to... zostaje on moim przyjacielem. Np. moja przyjaciółka ma bardzo podobne zainteresowania, jest życzliwa, miła, przyjacielska, ale też całkowita z niej wariatka :p Za to mój przyjaciel jest spokojny i opanowany, miły, ale nie dla wszystkich. 
Ale się rozpisałam!

10. Jakie są twoje ulubione postacie literackie? 
Uwielbiam Robrojka z "Jeżycjady", Flawię De Luce z "zatrutego ciasteczka", Jorsza z "Ostatniego elfa" i Peetę z "Igrzysk śmierci". Wymieniłabym ich więcej, ale nie chcę zanudzać ;)


11. Rysujesz?
Rysuję i lubię to robić. Potrafię nad rysunkiem ślęczeć kilka godzin :)


Nominowani:
http://klaudiasniadach.blogspot.com/
http://przesolone-inspiracje.blogspot.com/
Byłoby ich więcej, ale większość wykorzystałam na poprzedniej nominacji. No i bezsensu jest nominować kogo popadnie- co nie?

11. Pytań:

1. Czego boisz się najbardziej?
2. Co myślisz o cytacie "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"?
3. Czy jesteś zwolennikiem piegów?
4. Twoje ulubione słowo?
5. Umiejętność, której Twoim zdaniem nigdy nie opanujesz?
6. Twoja ulubiona potrawa?
7. Znienawidzony kolor?
8. Cecha, którą cenisz sobie u innych?
9. Czy masz zegarek na ręce?
10. Co byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że Twój sąsiad to kosmita?
11. Masz osobę której szczególnie nie lubisz? Jak tak to za co?

To tyle :) 

Pozdrawiam:Stasia





środa, 24 lipca 2013

Samojazd?

Ach! Długo nie było moich absurdalności- ach długo! I teraz znowu są! Jupi! Czy może "Och nie!"?

Samochód to w sumie ciekawa sprawa. No bo jeździ sobie ten nasz samochód, tak? Więc dlaczego do jasnej ciasnej nazywa się samoCHÓD?! No bo co ma jazda do chodu? Jeżeli jeździ to nie powinien się samochodem nazywać! Trafniejsza nazwa to samojazd, ponieważ jeździ. Więc dlaczego nie nazywamy go samojazdem?! Dlaczego? To proste. Cofnijmy się do zamierzchłych czasów... Pamiętacie Flinstonów? Zamiast silnika ich auto miało napęd nożny. To nogi Flinstona napędzały ów pojazd. Może dlatego samojazd zwiemy samochodem? No dobrze, można się z tym zgodzić. Nazwa pochodzi od praprapraprapradawnych czasów.  To dlaczego synonimem do słowa samochód jest AUTO? Nic automatycznie nie robił. Słowo auto nie powinno być synonimem do słowa samochód tylko do samojazdu, prawda? Słowo "Auto" powinno wyjść z użycia!

Mój artykuł z gazetki szkolnej "sCool" :)

wtorek, 23 lipca 2013

Liebster Award!!!

Zostałam nominowana przez Kolorowe stworzonko do Liebster Blog Award. Jest to moja pierwsza nominacja, za którą szczerze dziękuję Nasz i herbatki świat :)

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę"

11 pytań na które mam odpowiedzieć:

1. Jaka jest twoja ulubiona książka? Dlaczego? 
Trudno jest wybrać tą jedyną. Ale jeżeli już bym się na jakąś zdecydowała to był by to "Tobi" Timothee De Fombelle. Dlaczego? Świetny nastrój, oryginalna przygoda, dobrze wykreowane postacie. 
2. Co sądzisz o Harry'm Potterze? 
Fajny gościu ;) Ale tak na serio to: dobrze napisana, lekka książka i film idealny na deszczowe wieczorki :3
3. Czy chciałaś kiedyś być harcerką / jesteś nią / chcesz być? 
Nie jestem harcerką. Był taki czas, że chciałam nią zostać, a teraz jestem niezdecydowana. Jednakże chyba mnie nie ciągnie do harcerstwa. 
4. Masz rodzeństwo? Jakie? 
Mam starszą o rok siostrę. Dogaduję się z nią jak z nikim :)
5. Jakie są twoje ulubione blogi? 
Nie słucham za bardzo muzyki...
7. Wolisz Zmierzch czy Igrzyska Śmierci?  
Zdecydowanie Igrzyska Śmierci. Zmierzch mnie bawi.
8. Ilu masz najlepszych przyjaciół?
Przyjaciółkę z którą przyjaźnie się sześć lat i przyjaciela, z którym koleguję się jakiś rok. 
9. Jakie plany na wakacje? 
Jeżdżenie na działkę, wesołe miasteczko :3, czytanie, granie na flecie, wycieczki rowerowe.
10. Jaki jest twój ulubiony sport? 
Lubię biegać i grać w football amerykański. Hehe. 
11. Jak uważasz: jesteś optymistką, pesymistką czy raczej realistką? 
Zależy od nastroju, ale bardziej optymistką. 

Nominowane blogi:

11 pytań zadanych przeze mnie:

1. Cecha, której nie lubisz u innych?
2. Motto życiowe?
3. Miejsce, którego nie lubisz ponad wszystkie?
4. Trzy rzeczy, które wzięłabyś/wziąłbyś na bezludną wyspę?
5. Czy śpiewasz lub grasz na jakimś instrumencie?
6. Co myślisz o grze Sims?
7. Dlaczego postanowiłeś/aś prowadzić bloga?
8. Czy lubisz marchewkę?
9. Najgorsza (w sensie zły charakter) postać książkowa o jakiej czytałeś/aś?
10. Czy zrobiłeś/aś kiedyś coś naprawdę baaardzo dziwnego? Jak tak to co?
11. Co myślisz o matematyce?

To tyle. 
Pozdrawiam:Stasia



poniedziałek, 22 lipca 2013

Senniczek- START!

Na pewnym blogu zobaczyłam posta. Na nim opisano swój sen. Bardzo spodobał mi się ten pomysł i... postanowiłam też tak zrobić, chociaż raz żeby spróbować. Blog, który mnie zainspirował nosi nazwę Nasz i herbatki świat,  a prowadzą go dwie ciekawe osobistości: Gabi i Ola. 


Oto jeden z moich pokręconych snów :D




     

Północ.... Szłam wąską, leśną ścieżyną na brzeg jeziora. Towarzyszyły mi drzewa i krzewy oraz żółty, okrągły jak spodek księżyc. Kiedy przestraszona (dlaczego?) stałam przy falującej delikatnie wodzie, okazało się, że ciągle wędrowałam z cała moją klasą. Księżyc odbijał się od tafli jeziora, kołysząc się wprzód i w tył i wprzód i w tył i... i nagle stało się coś dziwnego. Lord Voldemord rozkazał wszystkim mnie dorwać (oglądałam wieczorem "Harrego Pottera"...). Laura i Dagmara wyszły mi naprzeciw i zaczęły się przeobrażać. Skóra mej przyjaciółki stała się buraczkowa, a żyły niebezpiecznie naparły na skórę. Ręce, niczym Zombie wystawiła do przodu, razem z całą moją klasą. Każdy wyglądał jak potwór! Co miałam robić? Uciekałam gdzie pieprz rośnie, czyli wgłąb lasu. Ależ jestem mądra! Wpadłam w pułapkę! Poczułam, że opieram się o chropowatą powierzchnię budynku- była to mała, szara budka. Zgraja w tym czasie otoczyła mnie zwartym łukiem i... obudziłam się!
Niestety po dwóch minutach, albo jednej zasnęłam i wróciłam do punktu wyjścia. Patrzyłam na sześćdziesiąt wbitych we mnie oczu. Na szczęście sen urwał się po raz kolejny w tym momencie i przeniosłam się w zupełnie inne miejsce, którego już nie pamiętam. 

I jak? Czy uważacie, że to dobry pomysł? Komentujcie :)



niedziela, 21 lipca 2013

Dzień Czerwonego Kapturka (KDN)#7


19.07
Ominęłam Dzień Czerwonego Kapturka?! No nie! Tak chciałam napisać o nim posta... No cóż... I tak go napiszę, z lekkim opóźnieniem co prawda, ale napiszę!

Kto to Czerwony Kapturek?
W pewnym domku mieszkała dziewczynka, która miała jakieś imię, ale pewnie jej mama nie pamiętała jakie i z braku pomysłów nazwała wyżej wymienioną dziewczynkę- Czerwonym Kapturkiem.
Kapturek miała chorą babcię, która z niewyjaśnionych przyczyn mieszkała (uwaga!!!) w lesie... Musiała zanieść staruszce leki. Mama, która sama nie chciała zanieść leków kazała swojej córce to zrobić dodając:
Nie rób tego i tamtego... (Dobra! Wszyscy znamy tę bajkę!)
Niestety dziewczynka była rozpuszczonym jedynakiem.... Poszła i wrzeszczała na cały głos piosenki, zrywając dla kaprysy kwiatki. Jej wydzieranie usłyszał wilk. Biedaczysko! Zapytał dokąd Czerwony Kapturek zmierza, a ona powiedziała dokładniuteńko gdzie. Mówiłam, że jest naiwnym dzieckiem! Wilk, który był głodny poszedł, zjadł babcię i przebrał się za nią.
Dziewczynka poszła do chatki babci, weszła i nie poznała iż osobą leżącą na łóżku nie jest babcia. Od razu widać, że nie odwiedzała za często swojej rodziny. Do tego miała wadę wzroku i słuchu, gdyż nie dostrzegła:
zębów, sierści, pazurów, odstających uszu i pyska.
Wilk połknął kapturka, a potem przyszedł myśliwy i wyjął ją z brzucha zwierzęcia. Niestety dziecko było chwalipiętą i rozpowiedziało wszystkim dookoła swoją przygodę. Biednego wilka wzięto za potwora, a on po prostu robił co do wilka należało!
Wnioski? Czerwony kapturek to:
- Egoista
-Chwalipięta
-Nieposłuszne dziecko
-Na wpół głucha i ślepa osoba
- Naiwna dziewczynka

Pamiętajcie! Nie bierzcie z niej przykładu!!!

Na koloniach był konkurs "mam talent". Kilka osób zorganizowało przezabawny skecz o CZerwonym Kapturku. Oto on:
Narrator: - Dawno, dawno temu na wiecie żyły same babcię, same Czerwone Kapturki i wilk. Byłoby tak do dzisiaj, gdyby nie to, że wilk powyżerał prawie wszystkie babcie i prawie wszystkie Czerwone Kapturki. Została tylko jedna babcia, jeden Czerwony Kapturek i wilk. Ostatni Czerwony Kapturek niósł właśnie ostatniej babci ostatnią kolację.
Czerwony Kapturek : - Jestem Czerwony Kapturek! Hej! Niosę koszyk do babci. W koszyku mam same dobre rzeczy - placek, herbatę, placek... i inne dobra. Dobra! Dobra, dobra.(śpiewa):
Idę do babci przez ciemny las,
Ale nie boję się zwierza.
Mogę na przykład co jaki czas
Naprać zająca lub jeża.
Babcia tam czeka i głowi się,
Co wnuczka w koszu przynosi,
Więc jak najszybciej dotrzeć tam chce,
Bo babci myślenie szkodzi.
(Nie wiadomo skąd wchodzi książe w koronie, szukając czegoś na ziemi)
Książe : - Dzień dobry, panienko.
Czerwony Kapturek : - Hej! A dokąd to idziesz w tej złotej czapce?
Książe : - Idę pocałować brzydka ropuchę, żeby zamieniła się w śliczną królewnę.
Czerwony Kapturek : - O, to wielką moc mają twoje pocałunki.
Książe : - E tam, w bajkach wszyscy to potrafią.
Czerwony Kapturek : - To poproś kogoś z bajki, żeby ciebie pocałował.
Książe : - Na pewno poproszę.
(Książe wychodzi nie wiadomo dokąd)
Czerwony Kapturek : 
Muszę do babci, bo babcia och,
jest dobra od stóp do głowy,
całemu światu wyśpiewam to,
tylko nie powiem wilkowi...
(Wilk pojawia się bez korony i bez uprzedzenia i staje za plecami Czerwonego Kapturka)
Wilk : - A czego mi nie powiesz, Czerwony Kapturku?
Czerwony Kapturek : - A tego, że idę do babci. (dryń)
Wilk : - A dlaczego mi nie powiesz?
Czerwony Kapturek : - Bo babcia jest dobra, a ty wszystko co dobre, to by zaraz zjadł.
Wilk : - O, nieprawda! Nie wszystko; mam tutaj bilet autobusowy. Dobry, nie zjedzony. Dam Ci go, jak mi powiesz, gdzie mieszka babcia i z czym najlepiej smakuje.
Czerwony Kapturek : -I tak ci nie powiem, że babcia mieszka pod numerem drugim i najlepiej smakuje w sosie brzoskwiniowym.  (dryń)
Wilk : -To chociaż powiedz, gdzie jest ten numer drugi.
Czerwony Kapturek : -Nie powiem - Czerwony Kapturek zatyka sobie usta ręka, ale potem spod ręki konfidencjonalnie szepcze - Ale mogę pokazać. Pokazuje   (dryń)
Wilk : -To ja lecę, he he he he.
Wilk leci w kierunku numeru drugiego
Czerwony Kapturek : -Ja chyba jestem jakaś dziwna. Chociaż nic nie powiedziałam wilkowi, to czuję się jak kapuś.
Znowu pojawia się książe nie wiadomo skąd
Książe : -Halo, panienko, powiedz, czy nie widziałaś gdzieś brzydkiej ropuchy?
Czerwony Kapturek : -Widziałam brzydkiego wilka.
Książe : -E tam, wilki nie są zaczarowane, nie warto się z nimi całować. Jakby zobaczyła ropuchę, to ucałuj ją ode mnie.
Książe idzie szukać żaby (hobbysta, czy co?)
Czerwony Kapturek : -Dobrze, ale ja muszę do babci. Tup, tup, tup...
Narrator: - Kiedy Czerwony Kapturek rozmawiała z księciem, wilk udał się do babci i dokonał na niej konsumpcji. Następnie przebrał się za babcię i postanowił zaczekać.
Wilk : -A zaczekam, zaczekam.
Czerwony Kapturek : -Na kogo zaczekasz?
Wilk : -Na Ciebie, Czerwony Kapturku.
Czerwony Kapturek : -Pardonsik, czy my się znamy?
Wilk : -No przecież jestem twoją babcią.
Czerwony Kapturek : -Bez jaj. Nie wyglądasz jak babcia. Dlaczego ty masz takie duże zęby? Dlaczego ty w ogóle masz zęby?
Wilk : -Bo ja jestem babcia do orzechów.
Czerwony Kapturek : -Ty coś kręcisz.
Wilk : -A, kręcę, kręcę, bo zjadłem już babcię i chętnie bym jeszcze coś przekąsił.
Czerwony Kapturek : -Ja się nie zgadzam, żebyś ty mnie przekąsił, mam dużo cholesterolu, zaszkodzę ci, ugryzę cię w żołądek...
Wilk : -To najbardziej gadatliwy obiad w moim życiu.
Ze względu na szczególne okrucieństwo tej sceny, konsumpcja Czerwonego Kapturka odbędzie się za kulisami.
Czerwony Kapturek : -Aua, moja ręka, aua, moja noga, aua, moja druga noga! Babcia? Posuń się!
Wilk : -Ale się najadłem.
Dobrze jest brzuch pełen mieć,
Pełny jak magazyn.
Nie wiadomo, kiedy jeść
Znowu się przydarzy.
Z pełnym brzuchem chodzę dziś,
Co mi głód i nędza,
I tak dobrze byłoby,
Tylko... coś mnie skręca.
Halo, Czerwony Kapturku, miała rację, zaszkodziłaś mi. Muszę do doktora od brzucha. Ale czy w tej bajce jest doktor od brzucha? Nie, nie ma doktora od brzucha, są tylko same brzuchy.
Klasycznie już pojawia się książe w nieco pochylonej pozycji; ciekawe czemu?
Książe : -Żaba, żaba...
Wilk : -Te, narzeczony żaby, znasz się na brzuchach?
Książe : -Czy się znam? No, oczywiście! Najlepsze brzuchy rosną na Babiej Górze
Wilk : -No to pomóż, złociutki! Bo wiesz, przejadłem się babcią z Czerwonym Kapturkiem.
Książe : -O, szykuje się płukanie żołądka! Dziewczęta, uwaga, będzie prysznic!
Narrator: - I wziął książe wilka na płukanie żołądka. Płukał, płukał, aż wypłukał Czerwonego Kapturka.
Książe : -Hi, hi, hi, miło cię znowu widzieć, Czerwony Kapturku, choć wyglądasz jak z gardła wyjęta. E, a gdzie babcia?
Czerwony Kapturek : -Babcia okazała się zbyt lekkostrawna i właśnie przed chwila minęła dwunastnicę.
Książe : -Uuuu, szkoda babci.
Czerwony Kapturek : -Bardzo szkoda babci.
Książe : -Oj, szkoda, szkoda.
Czerwony Kapturek : -Szkoda...
Książe : -Bab ci szkoda.
Czerwony Kapturek : -Taka fajna babeczka była...
Narrator: - I w ten sposób wilk zjadł ostatni babcię. Tu należy dodać, że kto zjada ostatki, ten jest piękny i gładki.
P.S. A babci to jednak naprawdę szkoda!

No to tyle:)
 Pozdrawiam: Stasia


czwartek, 18 lipca 2013

Zmiany!!!

Uwaga, uwaga!!!
Mój kochany blog zmienia nazwę! Wcześniej nazywał się WoW- Wszystko o Wszystkim, teraz- U radosnej wariatki. Myślę, że teraz tytuł brzmi o wiele lepiej, a Wy co o tym myślicie?
Ale to jeszcze nie wszystko. Postanowiłam umieszczać posty ze swoimi przemyśleniami. Czyli nie tylko zwariowane teksty :)
Prawdopodobnie będzie trzeba mnie jeszcze raz zaobserwować, że tak powiem. Zmieniam adres bloga...

Zło, dobro, źle, dobrze

Wyobraźmy sobie, że na świecie jest tylko i wyłącznie dobro. Nikomu nic się złego nie dzieję, wszyscy żyją w zgodzie, zero kłótni, zero awantur. Czy to możliwe i czy bylibyśmy szczęśliwi?
No właśnie! Bylibyśmy czy nie?
Kiedyś napotkałam się ze stwierdzeniem, że dzięki złu dostrzegamy dobro. To znaczy, że zło jest nam potrzebne? Że dzięki niemu możemy docenić miłość, przyjaźń, szczęście... Bo, jeśli byłoby tylko szczęście to, czy my byśmy je dostrzegali? 
Wyobraźmy sobie biała kartkę. Na tej białej kartce są tego samego koloru kuleczki. Zlewają się one z papierem i są one dla nas niewidoczne. Ale jeżeli kuleczki położylibyśmy na czarnej kartce nie moglibyśmy ich nie dostrzec, prawda? To znaczy, że dobro musi iść w parze ze złem? 
Ja myślę, że niekoniecznie. Przez zło powstało określenie dobro, ale nie dzięki złu dobro się pojawiło. Nie uważacie?


„W życiu jest najlepiej, kiedy jest nam dobrze i źle. Kiedy jest nam tylko dobrze - to niedobrze.” 
Jan Twardowski

Z tym cytatem w pełni się zgodzę. Bo być źle, a zło to dwa zupełnie inne pojęcia. Jeżeli komuś jest źle to nie znaczy, że tam czai się zło. Nie, po prostu ktoś jest nieszczęśliwy, bądź mu się nie powodzi. 
Jeżeli jest nam dobrze i źle, to wtedy jesteśmy szczęśliwsi. Czerpiemy więcej radości z każdego sukcesu, z innych ludzi, a jeśli byłoby nam tylko dobrze nie docenilibyśmy tego.
Był sobie człowiek najedzony. Ktoś dał mu chleb, a ten zjadł go bez cienia przyjemności.
Był sobie również drugi człowiek- głodny. Ktoś dał mu chleb, a ten rozkoszował się jego smakiem. Wydawało mu się iż pokarm, który dostał jest najpyszniejszy na świecie. 
I takie właśnie jest życie. Dzięki temu, że kiedyś byliśmy głodni coś nam smakowało. Jak bylibyśmy bez przerwy najedzeni nigdy nic by nam tak bardzo nie posmakowało. 



poniedziałek, 15 lipca 2013

Dzień bez telefonu komórkowego(KDN)#6

Dzień bez telefonu komórkowego. Co?! BEZ komórki?! Czy ja źle widzę?! No nie! Ale, ale jak to?! 

Telefon komórkowy to taka ważna rzecz... Dzięki niemu wiemy co się dzieję dookoła i w ogóle... Możemy sobie pograć, pochodzić po internecie, esemesować...
No dobra, nie dramatyzujmy. Mnie nie raz zdarzyło się żyć bez komórki. Potrafię nawet tydzień bez niej wytrzymać, ale... Ale trzeba umieć się wczuć w całą dzisiejsza młodzież z super wypasionymi bajerkami w telefonach! No i co, co oni teraz czują!? Przecież aż ręka świerzbi żeby sobie pograć, albo czatować albo chociażby pół godziny rozmawiać z koleżanką! I oni tak po prostu mają całe 24 godziny nie używać swoich cegiełek? Całe 1440 minuty nie dotykać dotykowych ekraników (swoja drogą teraz każdy telefon jest dotykowy. Można go dotknąć :D)?! Aż 86 400 sekund nie cieszyć się swoimi cudeńkami?! No wiecie państwo! Dlaczego?!

Można byłoby powiedzieć, że to ćwiczenie silnej woli i w ogóle, ale... to nie na nasze siły! Można byłoby powiedzieć, że to dla dobra wszystkich ludzi, którzy uzależniają się od komórek, ale... Przecież komórka to taka pożyteczna rzecz!

Dobra. Koniec wywodów z punktu widzenia młodzieży. Czas na okropna prawdę. Z roku na rok telefony są coraz lepsze. I co my mamy na to poradzić? To nie nasza wina ;D


Ja ten dzień spędzę z telefonem, dlaczego? Bo będę wyjeżdżać z cudnego świata kolonii w świat domowej codzienności. No, a wiecie jak to jest : "Już dojeżdżamy. Za dwadzieścia minut będziemy..." itd. A uwierzcie dałabym radę bez telefonu komórkowego! Ej! A gdzie wiara w moją osobę (widzę te złośliwe uśmieszki!).



Dodatkowo: Mój życiowy rekord to 200 SMS jednego dnia. :-)

Pozdrowionka!  Stasia


piątek, 5 lipca 2013

Do zobaczenia!


No, to ostatnie pożegnanie :-) Wiem, wiem piszę bez przerwy, że nie będzie mnie dziesięć dni, ale... Taki oficjalny post musi być, a więc:

Jutro jadę na kolonię! Acha, acha! Na kolonię! Jupi! Ha ha! Jupi! Ha ha! Kto jedzie jutro na klonię? Ja!!! :D
Ok. Palma mi odbija :/...
Do zobaczenia :-)

czwartek, 4 lipca 2013

Święto mleka (KDN)#5





Ile tych świąt dzisiaj! Mleka i hot-doga. jaki to ma w ogóle ze sobą związek? Może hot dogi macza się w mleku?

1. Mleko to moje ulubione słowo. Wymawiając je, czuję się jakbym miała właśnie tę ciecz w buzi. Spróbujcie. Mle-ko, Mleee-ko. Mleko! I jak? Udało się?

 Kampania społeczna „Pij mleko! Będziesz wielki”

2. Pamiętacie akcję "Pij mleko będziesz wielki"? Otóż ja na tej akcji szczerze się zawiodłam. Tak, za-wiodłam! Bardzo często oglądałam reklamy z tym właśnie hasłem i co? I okazało się, że to jest czyste
kłamstwo! Codziennie piłam mleko. Rano (z płatkami) plus czasami kakao i co?! I wcale nie jestem wielka! Mierzę metr pięćdziesiąt dwa i ludzie myślą, że chodzę do czwartej klasy! Phi!

3. Jestem dziwna! Mnie bardziej smakuje mleko z supermarketu niż te prosto od krowy, tej na wsi... A jak te biedne mućki muszą się wycierpieć, żebyśmy pili mleko w butelkach... Ech... I tak jakoś nie mam wyrzutów sumienia pijąc mleko, albo jedząc hamburgera. Najwidoczniej nie jestem weganką. Kiedyś byłam z przyjaciółką w McDonaldzie. Laura powiedziała, że zapyta kasjerkę czy powie jej ile jest McDonaldów w Polsce i ile w każdym z nich dziennie sprzedają hamburgerów. Kiedy zapytałam ją po co chce o to pytać, odpowiedziała ze śmiechem "chcę wiedzieć ile dziennie krów zabijają". ;-)


4. "Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem". Dlaczego akurat mlekiem? Czy w tym przysłowiu jest ukryta wiadomość? Jak tak, to jaka? Może mleko symbolizowało kiedyś szczęście? Bo dlaczego niby ktoś miałby płakać nad mlekiem?

I to tyle :-)
                                                                           Pozdrawiam: Stasia (Po jutrze wyjeżdżam na kolonię i wracam piętnastego. Ech... nie mogę się już doczekać! )